czwartek, 24 grudnia 2015

Yoko cz.2 AMBASADORKA PIĘKNA FRANCUSKICH KOTÓW

Na pewno pamiętacie moją kotkę Yoko (jej zdjęcie widnieje na moim zdjęciu profilowym). Tu macie przypomnienie kto jest kim:
1.Największa była czarna kotka, która odziedziczyła umaszczenie od ojca, najgłupszego, pyszałkowatego kanapowca na świecie. Była ona spaślakiem, który w przyszłości miał zostać mistrzem kocich wystaw dachowców pupilem niejakiej pani Dubon, pisarki znanej miłości do takich właśnie czarnych kotów- spaślaków.

2. Druga kotka o pięknym tickingu, wysoka, smukła, giętka i szybka, miała w przyszłości podzielić los matki- zostać jedną z najlepszych kocich myśliwych w całym Paryżu, a może nawet Francji.

3. Jedyny samiec w całym miocie, cały czarny, silny i mądry. Jeśli chodzi o polowanie- był tylko troszeczkę gorszy niż jego siostra- wspomniana wyżej- Dwójka.

4. Bardzo słaba kotka ( to jest właśnie bohaterka biografii, Yoko), miała czarne futerko, biały brzuszek, skarpetki i mordkę.marynata2005@gmail.com: zdjęcie z profilu
(Na górze jest jej zdjęcie, gdy była dorosła)

5. Była to najsłabsza kotka. Miała ładny, choć słabszy ticking, niż Dwójka, choć miała raczej postawę Jedynki, przypominała raczej tłusty placek niż kota. Miała ona w przyszłości zostać własnością redaktorki  gazety o modzie ,,LE VACHE"



 Oto druga część jej historii opisanej wcześniej w zakładce: ,,koty-ploty":

BIOGRAFIA YOKO
WG MARYNATY CZ.2 


 Minął miesiąc od urodzenia kotków. Pewnego dnia, był to czas poobiedni, nazywany też czasem drzemki, zawitała do miotu i kociej mateczki, Królowa Francuskich Kotów. Ruda kotka słynąca z tego, że w każdy dzień tygodnia mieszkała gdzie indziej. W poniedziałki np. spała pod wieżą Eiffla w Paryżu, we wtorki łapała
ryby nad Sekwaną itd. 
 -Czwórka!!! Gdzie jest Czwórka!- miauknęła Królowa
-Czwórka? Kto to?- spytała mama kociąt nie pewnie
-Twoja córka, rzecz jasna! Czwarte kociątko!
-Ach, pani o niej mówi... Właśnie śpi...- to mówiąc  bura kotka machnęła łapą w kierunku Czwórki znanej dzisiaj jako Yoko.
-Jesteś!- krzyknęła Królowa do biednego zaspanego kociątka.
-Otóż kochanie...
-Kochanie?- miauknęła Czwórka, do której zwracała się tak jedynie kocia mamusia.
-Tak, kochanie, bo dziś Ja, Królowa Francuskich Kotów, mianuję cię moją ambasadorką!
-Jaką ambasadorką?- spytała Czwórka, która jako małe kocię nie wiedział co i jak dzieje się w królewskim świecie.
-Ambasadorką Piękności Francuskich Kotów- oczywiście! 
-Ale to jeszcze kocię!- wtrąciła mama Czwórki.
-Nie szkodzi! Jest ładna, a oto chyba chodzi gdy jest się  Ambasadorką Piękności Francuskich Kotów, prawda?
-Ale...
-Nie obchodzi mnie twoje zdanie, pokraczna kocico!
-Ale ona powinna jeszcze...
-Nic mnie to nie obchodzi. Chodź, kochanie!- te ostatnie słowa skierowała do biednej Czwórki, która właśnie, nieświadomie, wmieszała się w coś, w co mieszać się nie powinna...
Bo przecież kotki w jej wieku piją jeszcze mleko matki! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz